Witam wszystkich :))
Pierwszy post na czas!
Powiedzmy, dwa dni w plecy - ale nareszcie wstawiam część.
Ja jestem nieogarnięta - a rozdział średniej długości, za co przepraszam.
Piszcie swoje przemyślenia co do rozdziału w komentarzach ;>
Pozdrawiam :v
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Jak to: „Uciekła”?! - wykrzyknęłam te słowa tak głośno, iż niewątpliwie mój głos będzie nawiedzał ludzi w snach.
- Tak to. Twój tatulek już miał przydzielić jego Duszę do odpowiedniego oddziału w wojsku, kiedy nagle wrócił do życia. - w jej głosie wyczułam odrazę. Przecież wszyscy wiedzieli, że to Ona włada życiem i śmiercią, a tu nagle, ktoś postanowił się jej sprzeciwić.
Nie wiedziałam jak powinnam zareagować. Może złość? Rozpacz? Lub, jak to ona postąpiła, odraza.
Spojrzałam na nią zdegustowana. Miałam nadzieję, że powie mi... w sumie, nie wiem czego od niej oczekiwałam. Jednak raczej nic nie była w stanie zwalić mnie z nóg, po tym co usłyszałam dotychczas. Pomyliłam się.
- Nikt go nie uratował. Facet sam się wskrzesił! - podniosła głos do krzyku. - On... nie jest człowiekiem. To ktoś z naszego wymiaru. - ostatnie zdanie mówiła prawie szeptem, a w jej oczach widziałam grające emocje, gniew i żal.
Wiedziałam, że nie lubiła być lekceważona, lecz miała sentyment do potworów z naszego wymiaru. Była prawie matką. Matką wszystkich stamtąd. To ona decydowała, które dusze uczyni nieśmiertelne – a w parze z tym szło bycie Demonem, jak tata. Śmierć tak jakby była moją babką – ale mogę być pewna, że nie chciałaby słyszeć czegoś takiego. Pamiętając, że mam tylko szesnaście lat, a ona żyła od samego początku istnienia, wiedziałam, że była w stanie zabić mnie za słowo 'babciu'. Miała przecież jeszcze masę 'pseudo-wnucząt'. Nie musiała trzymać się z nami.
Powiedzmy, dwa dni w plecy - ale nareszcie wstawiam część.
Ja jestem nieogarnięta - a rozdział średniej długości, za co przepraszam.
Piszcie swoje przemyślenia co do rozdziału w komentarzach ;>
Pozdrawiam :v
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Jak to: „Uciekła”?! - wykrzyknęłam te słowa tak głośno, iż niewątpliwie mój głos będzie nawiedzał ludzi w snach.
- Tak to. Twój tatulek już miał przydzielić jego Duszę do odpowiedniego oddziału w wojsku, kiedy nagle wrócił do życia. - w jej głosie wyczułam odrazę. Przecież wszyscy wiedzieli, że to Ona włada życiem i śmiercią, a tu nagle, ktoś postanowił się jej sprzeciwić.
Nie wiedziałam jak powinnam zareagować. Może złość? Rozpacz? Lub, jak to ona postąpiła, odraza.
Spojrzałam na nią zdegustowana. Miałam nadzieję, że powie mi... w sumie, nie wiem czego od niej oczekiwałam. Jednak raczej nic nie była w stanie zwalić mnie z nóg, po tym co usłyszałam dotychczas. Pomyliłam się.
- Nikt go nie uratował. Facet sam się wskrzesił! - podniosła głos do krzyku. - On... nie jest człowiekiem. To ktoś z naszego wymiaru. - ostatnie zdanie mówiła prawie szeptem, a w jej oczach widziałam grające emocje, gniew i żal.
Wiedziałam, że nie lubiła być lekceważona, lecz miała sentyment do potworów z naszego wymiaru. Była prawie matką. Matką wszystkich stamtąd. To ona decydowała, które dusze uczyni nieśmiertelne – a w parze z tym szło bycie Demonem, jak tata. Śmierć tak jakby była moją babką – ale mogę być pewna, że nie chciałaby słyszeć czegoś takiego. Pamiętając, że mam tylko szesnaście lat, a ona żyła od samego początku istnienia, wiedziałam, że była w stanie zabić mnie za słowo 'babciu'. Miała przecież jeszcze masę 'pseudo-wnucząt'. Nie musiała trzymać się z nami.